I początek nowego roku. Mimo, że radio publiczne przestało być normalne i z założenia je ignoruję, dziś, jak od kilku lat pierwszego stycznia, od rana do wieczora słucham Listy Przebojów Wszechczasów w Trójce.
I robi się nostalgicznie… Z większością utworów łączy się jakiś obraz, który wyłazi z pozornej niepamięci i wzburza wokół siebie myśli. I tak, co kilka minut… To jest jak przeglądanie albumów z fotografiami, tylko zamiast zdjęć słyszymy brzmienia, dźwięki, a twarze i sytuacje pojawiają się pod powiekami. Czasem ruchome, czasem statyczne, nierzadko przymglone i czarno – białe… Jeszcze innym czasem zjawia się zapach, smak… Zawsze niedoścignione, niepowtarzalne…
Shine on You Crazy Diamond Pink Floyd. Miejsce 17 na Liście Wszechczasów. A dziś pierwszy dzień 2017 roku. Taki zbieg okoliczności. Jak ten, że płyta, oczywiście winylowa, Wish You Were Here była pierwszą, jakiej słuchałem korzystając z bardzo dobrych naonczas słuchawek. Dzięki temu pierwszy raz usłyszałem muzykę z bliska, nieomal dotykalnie, jak nigdy dotąd. Prawie filharmonicznie, ale z inną przestrzenią. Od tego czasu nie umiem słuchać muzyki inaczej niż w pełnym brzmieniu. Brzęczący głośnik sprawia, że ją tylko posłuchuję, bo wiem, że i tak wszystkiego nie usłyszę. Bo do słuchania muzyki trzeba ciszy i skupienia. Tylko wtedy może wybrzmieć w całej swej doskonałości.
Gyöngyhajú lány Omega. Zbolałe palce od dociskania strun do progów zdezelowanej, popaczonej we wszystkie strony gitary… Jakie to było romantyczne… Ten ból i romantyczne wieczory przy ognisku. Ten ból i rozchodzące się w leśnej ciszy słowa o dziewczynie o perłowych włosach… Ten ból i zapach dymu świerkowego… Ech…
Highway to Hell AC/DC. Fiat Uno. Jedziemy w pięć osób do Ciechocinka jeszcze starą jedynką. Wyjazd terminowy. Czas nagli. Pada deszcz. Za Łęczycą dziurawię jedną oponę i upieram się, że bez zapasu nie będę daleko jechał. We Włocławku tracimy prawie godzinę na znalezienie jakiegoś warsztatu i naprawę. Ruszamy. Pasażerowie natychmiast się rozgadują, próbują przekrzyczeć siebie nawzajem. Wkurwiony hałasem, deszczem, zaparowanymi szybami i presją czasu zakładam słuchawki, by chociaż trochę się wyizolować. Po kilku minutach słyszę Highway to Hell. Po ostatnim riffie spoglądam na licznik. 140 km/h. Nigdy nie wystraszyłem się samego siebie za kierownicą jak wtedy.
Stairway To Heaven Led Zeppelin. Te schody, tak jak błyszczącą damę do kobziarza, prowadziły mnie zawsze do pisania wierszy. Żadnego z tych inspirowanych Zepami nie pamiętam. Nigdzie też tych rękopisów nie znajdę, bo zniszczyłem je kiedyś. Pewnie dlatego, że były słabe… Ale ten błękit atramentu i poczucie, że mogę coś wreszcie powiedzieć jest śladem nie do powtórzenia… Na zawsze… W końcu, jak śpiewa Plant:
A jeśli posłuchasz bardzo uważnie, harmonia w końcu do Ciebie przyjdzie, gdy wszystko będzie jednością, a jedność wszystkim. Być skałą, lecz się nie staczać.
Komentarze (1)
Dodaj komentarzSat24, Sat 24
Pogoda, Prognoza pogody
US National Forecast
Weather Forecast
Wetter, Wettervorhersage, Wetterbericht
Meteo, Previsioni Meteo Italia
Météo France
United Kingdom Weather
Clima de Espana
Väder
Australia Weather
Canada Weather
Vr
Vejr
Clima
Clima
Wetter
Weer
New Zealand Weather
Ireland Weather
Test prędkości internetu
Speedtest, Speed Test
DSL Geschwindigkeit testen
Test di velocit Internet
Test de velocidad
Test de vitesse Internet